Miałem jechać z osobą towarzyszącą, która się rozmyśliła. Po początkowych nerwach, zadecydowałem, że wyjazd jest dla mnie bardzo ważny, bo od dawna się nigdzie nie ruszałem. Skontaktowałem się z Natalią w sprawie noclegu, harmonogram jest dograny, brakuje tylko biletów. Swoje wycieczki planowali Gokhan, Ismail i Ewelina, każdy jechał w innym celu, ale w tym samym czasie. Gokhan składał rezerwację przez Internet, po czym poinformował mnie, że więcej miejsc już nie ma. Tak to jest jak zostawia się to na ostatnią chwilę. Nie ma teraz żadnego święta, ale okazuje się, że w piątek i niedzielę, bywają korki na linii Istanbul – Ankara; przy okazji, podczas tego weekendu testowany był szybki pociąg, który ma znacząco przyśpieszyć podróż na tej trasie.

Nic to, po 15 wybrałem się na Gar, bo w tureckich systemach rezerwacji elektronicznej nadziei nie pokładam. I co? Bilet dostałem bez problemu. W drodze powrotnej spotkałem Gokhana, który śpieszył na dworzec po bilety, bowiem odwołali mu rezerwacje! Najwidoczniej nie odebrał na czas. Przez moment przypuszczałem, że może dostałem jego bilet.. na szczęście wrócił na tarczy, znaczy, ze swoim biletem :)
Wieczór spędzony przy winie i South Parku z braćmi Czechami. Zdrzemnąłem się godzinę przed wyjściem. Pociąg powinien zjawić się 2.30, planowany odjazd opóźnia się 20 minut. Pociąg typu intercity, tylko ze światłem problem – zostawili zapalone i do tego jaskrawe. Z sufitu nawiew ciepłego powietrza.. uff. Snu nie zaznałem.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz