Położony nad Tygrysem, jest nieoficjalną stolicą Kurdystanu, historycznej krainy położonej na pograniczu Turcji, Iraku i Syrii. We wschodniej Turcji żyje liczna, kilkumilionowa mniejszość kurdyjska, często pomijana w oficjalnych statystykach. Nawet kiedy wciąga się ich do obliczeń, nie wyróżnia się ich jako mniejszości, lecz zalicza do ogólnej populacji tureckiej.

Z tej przyczyny nie wiadomo nawet, jaka jest dokładna populacja miasta; jest to nie mniej niż 600 tysięcy, niektórzy mówią nawet o 2mln.
Jak jest faktycznie trudno powiedzieć. W starym mieście spotkaliśmy rodziny które miały od kilku do kilkunastu dzieci. Wszędzie gdzie poszliśmy z naszymi przewodnikami, spotykali swoich kuzynów lub przyjaciół.

Nasi przewodnicy: Mement i „Dżino” (jego oryginalnego imienia nie jestem w stanie zapisać), 28 i 24 letni mieszkańcy miasta, obecnie bezrobotni (40% bezrobocia!), zostali poproszeni przez wspólnych znajomych aby zaopiekować się nami.
Ruszyliśmy wzdłuż murów. Momentalnie staliśmy się centrum zainteresowania dla miejscowej dzieciarni. Obcy, turyści, obcokrajowcy – coś kolorowego w szarym codziennym życiu. Dzieci owe znają nawet kilka słów po angielsku: Whats your name?, where are you from?, money Money! MONEY!!! Dzieci towarzyszyły nam podczas całego pobytu.

Poprowadzono nas do Twierdzy (Iҫ Kale), wybudowanej na 40 metrowym wzniesieniu. Jest to miejsce w którym osiedlili się pierwsi osadnicy w historii miasta. Pierwsza twierdza stanęła tu w IV w. Na jednej ze zrujnowanych wież przeprowadziliśmy sesję zdjęciową z Tygrysem w tle. Rzeka nie spełniła moich oczekiwań, jest w tym miejscu wąska i leniwa.


W pobliżu znajduje się Nezreti Suleyman Camii, z oczywistych powodów znany jako Meczet Zamkowy, wzniesiony w 1160r. Charakterystyczny w jego budowie jest nieproporcjonalnie wysoki, kwadratowy minaret. Nasi przewodnicy zachwalali ponadto wodę z tamtejszej fontanny jako niezwykle smaczną. W meczecie pochowanych jest kilku świętych wojowników z dawnych czasów. Nie zakłócaliśmy im spokoju i ruszyliśmy dalej.

Weszliśmy na mury, z których mogliśmy obejrzeć panoramę starego miasta oraz podglądać życie mieszkańców.
Zaczęliśmy się rozkręcać kiedy zaczął padać deszcze. Z tej przyczyny jedynie przebiegliśmy obok Kasim Padişah Camii, ze stojącym osobno minaretem na czterech filarach. Siedmiokrotne przejście pod minaretem ma skutkować spełnieniem marzenia.

Zostaliśmy wciągnięci w niczym niewyróżniające się podwórze, w którym jak nam powiedziano, kręcony jest film. Na wszelki wypadek zrobiliśmy sobie zdjęcie z aktorem grającym gangstera i ruszyliśmy dalej.

Zaprowadzono nas do pozostałości ortodoksyjnego kościoła syryjskiego, gdzie panowie zajmujący się odbudową poczęstowali nas kolejną herbatą. Patryk będąc dobrej myśli, zakomunikował, że rozmawiał z Bogiem i deszcz wkrótce przestanie padać. Odparłem, że rozmawiałem z Allahem i ten sprowadzi deszcz z powrotem.

W muzułmańskim kraju moje „znajomości” okazały się, niestety, bardziej sprawdzone. W najbardziej suchym regionie Turcji staliśmy się świadkami gradobicia. Mieszkańcy otwierali zapchane szyby burzowe, a woda tryskając z połamanych rynien tworzyła efektowne wodospady.
Rzuciliśmy okiem na ruiny kolejnego niezidentyfikowanego kościoła po czym zostaliśmy zaproszeni do kurdyjskiej hacjendy. Lokatorzy, panowie w sile wieku, posilali się herbatką i serem.

Z pojawieniem się wody na ulicach wypłynął także problem moich butów, podeszły zerwane na skałkach zaczęły przeciekać, niezbędne stało się zakupienie nowej pary. Buty, z którymi przeszedłem nie jedno, zakończyły swój żywot w dość nieoczekiwanym miejscu.

Bardzo pozytywna okazała się lokalna kuchnia, w której za rozsądną cenę dostaje się naprawdę porządną porcję (2-3x większą niż w Stambule!). Trzeba przy tym uważać na pikantne elementy, które potrafią sprawić niespodziankę, która w moim przypadku zakończyła się łzami, czkawką i plamą na łóżku.. (wziąłem na wynos). Zapominając o zmianie czasu umówiliśmy się na 8 rano. Przypadkowa decyzja okazała się bardzo trafna. Zmrok zapadający godzinę wcześniej znacząco ograniczył możliwości zwiedzania w kolejnych dniach.