Rozpoczęła się akcja wypełniania formularzy i stania w kolejce. Mieli nawet automat z numerkami, tylko co z tego, skoro nikt się do niego nie stosował? Kiedy przyszła moja kolej, zrobili godzinną przerwę... (między 12-13 większość, jeśli nie wszystkie urzędy są zamknięte). Wskutek tego wszystkiego na zajęcia dotarłem z 40 minutowym opóźnieniem (14.10). Nic produktywnego się nie nauczyliśmy, wszyscy przysypiali.
W drodze powrotnej zakupiłem kartę SD do aparatu, więc znowu mogę szaleć. no name 2 gb za 13 LT to fajna cena :)
ale chwila, powrót bez komplikacji? niemożliwe.
dość długo czekaliśmy na autobus, a jak w końcu zdecydowaliśmy się wsiąść do wyjechaliśmy ... sam nie wiem gdzie. zrobiliśmy rundkę i wysiedliśmy na jakiejś większej ulicy. Stamtąd na azymut trafiłem do hotelu.
Epilog dotyczy wizyty w muzeum Ataturka w miniony czwartek. Otóż zostaliśy wtedy sfotografowani przez dziennikarza gazety Hurriyet. I w niedzielnym wydaniu ukazał się artykuł o nas. Napisano, że zagraniczni studenci Kochają I Podziwiają Atatürka.

BTW. gazety w Turcji - w kraju, w którym żyje 70mln osób sprzedają się w łącznym nakładzie ok 1,5 mln gazet dziennie. wynik bardzo mizerny, zwłaszcza, że gazety są bardzo tanie (30-50 Kuruszy czyli ok 0,6 - 1zł) za dzienniki, prawdopodobnie niewiele więcej za magazyny.
i w końcu dostałem stypendium Erazmusa :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz