
Tego dnia to ja z Eweliną i Wojtkiem mieliśmy przygotować kolację, więc doliczyłem 2 osoby ekstra i spędziłem kilka godzin na przygotowaniach.
Do stołu podaliśmy z poślizgiem, ale Turcy są tak uprzejmi, że nie mieli pretensji.

Odstąpiłem też dziewczynom łóżko i położyłem się na podłodze w śpiworze. Dzisiejszy poranek był dla mnie okropny. Problemy żołądkowe, zmęczenie = krwawienie, niewyspanie…
I jeszcze dostałem smsa od operatora, że mój telefon jest nielegalny o ile w ciągu 5 dni go nie zarejestruję.
A Internet może w końcu będzie – sygnał już jest! ale okazało się, że potrzebujemy tureckiego(!) komputera żeby skonfigurować router :/. Jak nie zadziała to pójdę do Internet cafe...
___________________________________________________

No cóż, Internetu nie było. Przełomowy okazał się poniedziałek. Znowu działam.
A na dzisiaj zapowiadają deszcz. Pierwszy w tym roku.
Bez zraszaczy byłaby tu pustynia..

przyszła burza, walnął piorun i zgasło światło. była to akurat pora gotowania, więc zaopatrzyliśmy się w świece.
a wczoraj kolację zjedliśmy na mieście. wieczorami, podczas ramadanu wszystko jest zajęte, więc niezbędna jest rezerwacja. Kiedy zamawia się zupę, przynoszą dla całego stolika, więc płaci się za liczbę osób , które przy nim siedzą, a nie za liczbę osób, które de facto zjedzą zupę (zamówiły 4 osoby a zapłaciliśmy za 6), więc lepiej jest zjeść zupę!
Odbyła się też pierwsza erazmusowa impreza, ciekawe, że zawsze się z nami wlecze gromada Turków, która obstawia dziewczyny. Pod tym względem w całej Turcji jest tak samo :)
1 komentarz:
Hi, I'm emanuele mendicelli, your blog is very nice.
If have you time see my blog
http://mendicellis.blogspot.com/
Prześlij komentarz