
Przestawiliśmy budziki z 9 na 10, dzięki czemu udało nam się wyjść z domu o 11.30. Pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie, że poszliśmy w czwórkę. Okazało się, że dziewczyny do tej pory nie zwiedziły w mieście nic poza…
Punktem pierwszym i najważniejszym – Mauzoleum Ataturka – Mauzoleum Ataturka (Anit Kabir), sanktuarium świeckiego narodu, odwiedzane rokrocznie przez setki tysięcy Turków, a ostatnio także cudzoziemców. Powstało w latach 1944-53. Główną atrakcją jest neoklasycystyczna budowla o wymiarach 72x55m i 21 m wysokości, otoczona kolumnadą. W środku zobaczyć można 40 tonowy marmurowy sarkofag Ataturka.


Bardzo atrakcyjnie przedstawiono scenerie z bitew wojny z Grecją (1922-23), w których dowodził Ataturk (Canakkale, Izmir, Sakarya). 20m ściany pokryte obrazami w stylu matejkowskim, wzbogacone o eksponaty ustawione przed nią (druty kolczaste, karabiny, naboje) oraz o ścieżkę dźwiękową z odgłosami bitwy. W przylegających salach dużo jest popiersi i obrazów innych wojskowych.

Od placu odchodzi długa na 260m Droga Lwia, zwana tak od licznych posągów hetyckich lwów. Szybkie zwiedzenie całego Mauzoleum zajmuje ok. 2h.

Postanowiliśmy udać się do centrum miasta taksówką. Jadąc w 4 osoby koszt jest taki sam jak 2 dolmusy, którymi musielibyśmy się tak dostać. Poruszanie się po Ankarze do najprzyjemniejszych nie należy. W tym kraju jest tak dużo kurzu, pyłu i remontowanych lub budowanych ulic, że często i gęsto staje się w korku, a ponieważ cały czas jest ponad 20 stopni okno musi być otwarte.

Dojechaliśmy do wieży Atakule. Nowoczesnej budowli, wysokiej na 150m, w której na dole jest centrum handlowe, a na górze obrotowa restauracja. Aby dostać się na punkt widokowy pod restauracją, wjeżdżamy windą płatną 2,5. z Góry widok na drugie pod względem wielkości miasto w Turcji, liczące oficjalnie 4,5mln mieszkańców, położone na wzgórzach, nad rzeką Ankara. Widać też pobliskie góry.
Ankara jest stolicą od 13.10.1923 czyli właśnie świętowaliśmy 85 rocznicę. Przeszło bez echa. Na początku XX wieku liczyła 30 tys. mieszkańców. Po objęciu funkcji administracyjnych ściągnęły tu rzesze biedoty, szukające pracy i lepszego życia. Szybkie rozbudowywanie miasta stworzyło w centralnej dzielnicy Ulus slumsy, po których strach jest chodzić nocą. Ale to właśnie w tej dzielnicy znajdują się ciekawe z punktu widzenia turysty obiekty.

Prowadzę dziewczyny do kolumny Juliana, postawionej w IV w. na cześć cesarza, który raczył łaskawie odwiedzić miasto. Na szczycie kolumny urządziły sobie gniazdo nie niepokojone przez nikogo bociany.


Wieczorem uczą mnie grać w bodaj najpopularniejszą turecką grę: okey. Jest to odmiana remika, w której gra się kostkami. W życiu nie widziałem głupszego sposobu rozdawania klocków, nawet nie podejmę się próby opisania go… Gra mnie nie wciągnęła.
Oglądamy Psychozę Hitchcocka, na której przysypiam… Umawiamy się, że w niedzielę wyjdziemy do 10.30.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz