niedziela, 28 grudnia 2008

... i po świętach

26.12.2008

Wyjechać mieliśmy o 9. Oczywiście było opóźnienie. Ludzie w autobusie padli jak muchy. Ja nie mogłem zmrużyć oka. Zasnąłem dopiero w moim łóżku, w Eskisehir.
Z loterią mogłem trafić lepiej. Mnie miała Węgierka, z którą nie miałem przyjemności wcześniej rozmawiać. No i dostałem straganową chałturę. Niemiłe zakończenie średnio udanego wyjazdu świątecznego.
Spadł śnieg pierwszy poważniejszy śnieg, który nie stopniał przy pierwszym kontakcie z ziemią. W nocy mamy -7, w dzień ok. 0.

W piątek 27.12 byłem z koleżanką w Operze na świątecznym koncercie. Jak na muzykę klasyczną, to grali prawie same hity :)

Dzisiaj z Vojtkiem i Vitkiem urządziliśmy sobie bitwę śnieżkową :)
W zamrażalniku mamy małego bałwanka. Wieczorem mamy się spotkać z większą grupą Erazmusowców i ulepić większą wersję.

Osobom czytającym mojego bloga, życzę hucznej zabawy sylwestrowej i żeby rok 2009 obył się bez żadnych kryzysów. Abyśmy ukończyli to, co zaczęliśmy i żebyśmy zawsze mogli polegać na przyjaciołach. Amen.


W mijającym roku 2008:
Pierwszy raz jeździłem na nartach
Pierwszy raz leciałem samolotem
Pierwszy raz byłem we Włoszech, Anglii, Turcji…
Pierwszy raz dostałem stypendium naukowe (lepiej późno niż wcale :))
Pierwszych razów było na pewno więcej.
Niech 2009 będzie bogatszy, pełniejszy, satysfakcjonujący i radosny! Czego sobie i wam życzę.

Brak komentarzy: