24.12.2008

Nasi Tureccy opiekunowie zapowiedzieli, że przyjdą nas budzić… Tymczasem spóźnili się po raz kolejny ponad godzinę! W planie zmiana – zrezygnowali z rejsu promem po Bosforze na rzecz wizyty w Dolmanbahce. Stwierdziłem, że w moim przypadku to tylko strata czasu i z dziewczynami, których Topkapi nie kręciło, poszliśmy do muzeum Mozaik. Wstęp 8 TL. Muzeum to było swego czasu częścią pałacu.

Znajdują się tu odnalezione i częściowo zrekonstruowane mozaiki, w tym, 8 metrowy fragment posadzki, zbudowany z ok. 75-80mln elementów! Metr kwadratowy mozaiki buduje 40 000 płytek. Wrażenie robią wspaniałe detale, wzory przedstawiają sceny z życia, oraz z mitologii, zwierzęta, ludzi, mityczne smoki jak chimera… Chcieliśmy nawiedzić jeszcze Muzeum Dywanów i Kaligrafii, ale z niewiadomych przyczyn były zamknięte :(

Pogoda tego dnia nie sprzyjała, padał deszcz, a później snieg. Wiatr wyrywał z ręki parasol. Zaprowadziłem dziewczyny do sklepu z kolczykami, gdzie spełniłem swój wigilijny obowiązek (wylosowałem jedną z nich :)). Sprzedawca był mi bardzo wdzięczny za przyprowadzanie coraz to nowych klientów, następnym razem ugadam się na procent :D

Pojechaliśmy na Besiktas, zostawiłem dziewczyny przed bramą Pałacu Dolmanbahce i zacząłem tropić muzem Adama Mickiewicza. Wieszcz przybył do Stambułu w 1855. Pomieszkiwał w drewnianym, wilgotnym budynku, który uważał za przejściowy. Niestety zachorował i zmarł. Budynek spłonął 15 lat później. Polonia mieszkająca w Stambule odbudowała budynek i z pomocą władz tureckich urządziła w nim muzeum. Aby do niego trafić, należy skręcić z głównej turystycznej ulicy (Taksim), przejść nieoznaczoną, wąską ulicą między niewysokimi kamienicami,

skręcić w miejscu, w którym wydaje się, ze droga się kończy i rozglądać się za żółtym budynkiem z kratami w oknach. Drzwi do muzeum zamknięte, nie mają zbyt wielu gości. Strażnik otworzy, gdy zastuka mu się w szybkę. Wstęp 3 TL, w cenę wliczony folder (dostępna wersja polska). Na zdjęciu widać tablicę pamiątkową, oraz pozostawione na ulicy śmieci. Nie ma tu zbiorczych śmietników, ludzie zostawiają reklamówki na ulicach, wygląda to paskudnie…

Nocą są zabierane przez śmieciarki, rano leżą już nowe. Regularnie rozgrzebywane przez zwierzęta. No brudno jest..
Wróciłem przez Taksim do Galatasaray, wszedłem do jednego meczetu, który wydał mi się interesujący z okna tramwaju, po czym spacerem (45min) wróciłem do hostelu. Tym razem przez nic nie niepokojony uciąłem sobie 3h drzemkę.

Jak w tym czasie radziła sobie grupa? Umówili się 12.30 przy meczecie błękitnym. Po 40 minutach okazało się, że meeting point zmieniono na hostel. Stamtąd pojechali do Dolmanbahce, w wejściu mineli się z dziewczynami, które zaprowadziłem tam 2h wcześniej… Z pałacu poszli do muzem sztuki nowoczesnej, gdzie na zwiedzanie dostali 20 minut. Śpieszyli się bowiem na msze. A mszy nie było, bo rozpoczynała się nie o 18, a o 21, więc poirytowani wrócili do hostelu.

Chcąc nie chcąc, pojechałem na msze na 21. Kościół św. Antoniego na Taksimie, na początku wypełniony, z biegiem ceremonii systematycznie pustoszał. Do końca wytrzymała może połowa wiernych. Msza prowadzona była na zmianę po turecku i po angielsku. Na początku odbyła się ceremonia, w której kobieta ucharakteryzowana na Maryję, z lalką upozowaną na dzieciątko Jezus przeszli przez Kościół. Wokół kręciło się sporo ochrony, czyżby w kościele nie było bezpiecznie? Do mszy śpiewał zespół gospel. W lewej nawie skomponowano szopkę betlejemską… Dziwna pasterka skończyła się o 22.40.

Prosto z Kościoła mieliśmy iść na klubową imprezę. Taka nowa świecka tradycja. Zostać na niej mieliśmy do 3; po czym wspólnie wrócić autobusem. Dla osób, które nie będą chciały zostać w lokalu lub się zgubią, jako miejsce spotkania wskazano burger Kinga u wylotu Taksimu. Zanim ludzie wyruszyli do lokalu, grupa rozpierzchła się w poszukiwaniu czegoś do jedzenia.
Lokal okazał się być mały, a impreza początkowo rozczarowująca. Z czasem ludzi zaczęło przybywać, a dj grał hity przełomu lat 80/90 czasem urozmaicając utworem tureckim, lub aktualnym techno.

Refleksja na temat lokalu – inteligencko ocieracki – dziewczyny skarżyły się, że przygodni Turcy ciągle się o nie ocierają; zaskakująco wielu z pośród nich nosiło okulary… Na rurach poprowadzonych pod sufitem skraplała się woda, która kapała nam na głowy. Z braćmi czechami stuknęliśmy się opłatkiem :). 20 minut przed umówioną godzinę postanowiłem się przewietrzyć. Nie wiem czy był to dobry pomysł. O ustalonej godzinie, w wyznaczonym miejscu czekałem tylko ja i Balazs. Czekaliśmy pół godziny, po czym straciłem cierpliwość i ruszyłem pieszo do hostelu (znowu 45 minut).

Zadzwonili do mnie po kolejnych 10 minutach kiedy w końcu przyszli.. nie chciałem się wracać.
Stambuł o 4 nad ranem w pierwszy dzień świat Bożego Narodzenia jest niezwykle spokojny. Po ulicach krążą nieliczne taksówki, ludzi na ulicach brak, tylko kilku rybaków stoi na moście Galata. Jest cicho, oświetlone meczety wyglądają jak pałace.
Kilkaset metrów od hostelu, przy bramie Topkapi zatrzymała mnie zaalarmowana przez strażników policja. Musiałem być naprawdę nietypowym nocnym gościem. Wytłumaczywszy, że jestem turystą wracającym do hostelu, nie byłem dłużej zatrzymywany. W łóżku byłem ok. 4.30. Święta…
1 komentarz:
non stop masz jakieś przygody z policją... ;)
Prześlij komentarz