czwartek, 2 października 2008

Istanbul part 1

Niedziela 28.09.2008

Pociąg znowu się opóźnił pół godziny. Próba może niewielka, ale wyciągam wniosek, że wszystkie pociągi w Turcji się spóźniają!
Podróż bez historii, kimaliśmy.
Znowu Haydarpasa i prom, a potem moje pilotowanie do hostelu. W mapę zaopatrzyłem się w środę, droga skomplikowana nie jest, więc idziemy jak po sznurku. Hostel źle oznaczył się na mapce w Internecie, ale po zasięgnięciu języka trafiamy do naszego Cordial House Hostel.


Turystyczna dzielnica – Eminonu, w której znajdują się wszystkie najważniejsze zabytki, słynie także z tanich hosteli. Nocleg można znaleźć za 10 euro za noc. Hostele różnią się jednak między sobą. W naszym, na 12 metrach kwadratowych, stały 4 piętrowe łóżka. Śniadanie za dodatkową opłatą 5.5LT lub 3 euro (mają lepszy kurs euro niż w kantorach! Można płacić, ale nie można wymieniać). W innym, za podobną cenę za noc, można dostać pokój z łóżkami „parterowymi” a śniadanie bywa wliczone w cenę za noc.
Na szczęście jest czysto, tylko koce mają nienajprzyjemniejszy zapach.
Ciekawie wygląda informacja przy recepcji: ‘zakaz spania w śpiworach’, ciekawe jak to egzekwują, ci co mieli śpiwór, zrezygnowali ze sfatygowanych kocy.

Zostawiamy rzeczy i idziemy doświadczać miasta.
Do meczetu błękitnego mamy tylko 300m! Na tym dystansie zostajemy molestowani przez licznych naganiaczy, którzy mają nas za Rosjan albo Francuzów. Kiedy odpowiadamy, że jesteśmy z Polski, potrafią powiedzieć Dzień dobry! A co bardziej wykształceni „Lech Wałesa”.
Jesteśmy zdecydowanie zbyt uprzejmi i kiedy ktoś nas kulturalnie zagaduje po angielsku wdajemy się w kolejną jałową dyskusję, w której musimy tłumaczyć, że „żona nie potrzebuje dywanu!”
Mamy szczęście, Błękitny meczet jest otwarty, trwa jakaś ceremonia, główne wejście jest zatłoczone, bez problemu wchodzimy bocznym. W środku jest pięknie. Weszliśmy oczywiście bez butów, siadamy na dywanie pod kolumną i napawamy się. Pięknymi zdobieniami na ścianach, sufitach, olbrzymich kolumnach; nisko zawieszonymi żyrandolami.
Między częścią dla turystów a osób, które przyszły się modlić jest niewielki płotek z informacją, aby goście nie wchodzili i nie przeszkadzali. Wejść można, ale wyjęcie aparatu było by nie na miejscu. Kobiety mogą wejść na balkon. Mi się to spodobało, bo lepszy widok, Magda uznała, że nie ma się z czego, bo to odseparowanie. Na balkonie kobiety pogrążone były w modlitwie, więc zdjęć też nie robiliśmy.
Magdzie przestało się podobać, kiedy jeden z ochroniarzy zaczął nas przestawiać bez wyraźnej przyczyny. W zachodnich językach nie szło się z nim dogadać, więc podziękowaliśmy, Błękitny odhaczyliśmy i wyszliśmy.
Skierowaliśmy się w stronę Hagi Sophi. Oba zabytki położone są blisko siebie, dojście z jednego do drugiego nie zajmuje więcej niż 10 minut. W połowie drogi jest atrakcyjna wizualnie fontanna, przy której można przysiąść i zjeść lody (sprzedawcy bawią się kupującym lody turystą, warto zobaczyć jak w ‘magiczny sposób’ znika wafelek, jednak lepiej wybrać się w tym celu do mniej obleganej dzielnicy; lody między Świątynią Mądrości Bożej i Meczetem Błękitnym – 6LT; kolacja w taniej lokancie – 5LT).
Wiekowa Haga Sophia jest ładnie oświetlona i wygląda nie tylko dostojnie ale i … ciężko. Chrześcijańska bazylika (VI w.), zamieniona po zdobyciu Konstantynopola na meczet, a w 1935 na muzeum, ma mury grubsze niż zamek w Malborku.


Skierowaliśmy się z powrotem do hostelu. W pokoju oprócz nas było 4 Polaków… Studenci ASP Gdańsk, studiujący w Stambule będący w trakcie przeprowadzki do wynajętego właśnie mieszkania (jedna osoba waletująca), dwoje Australijczyków i jeden chłopak o niezidentyfikowanej narodowości – przyszedł ostatni, kiedy wszyscy byli już w łóżkach, rano natomiast nie śpieszył się ze wstawaniem.
Noc nie przespana najlepiej; jeden klucz do pokoju, zatrzaskujące się drzwi i brak jednego lokatora kierowały nierozgarniętymi studentami ASP, którzy postanowili zostawić drzwi otwarte, żeby nie trzeba było później wstawać i otwierać. Fakt, oni mieliby najbliżej. A my z Magdą drżeliśmy o swój dobytek :]
A w ogóle jak można spokojnie spać przy otwartych drzwiach w hostelu!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

No właśnie kurna! :*